Hej, iGa, a może ta szczoteczka wypadła z bagażu jakiejś wiecznie spóźniającej się na pociąg fanki festiwali filmowych? :) To tylko jeden przystanek od dworca.
A ja mam wrażenie, że ktoś postanowił rozpocząć nową akcję, analogiczną do akcji z "wędrującymi książkami" (nie pamietam jak się ona nazywała, ale polegała na tym, że w miejscach publicznych była zostawiana książka dla innych osób, czy coś w tym rodzaju)... ale miejsza z tym, tak wracając do szczoteczki. Jej pierwotny właściciel po użyciu postanowił podzielić się nią z innymi mieszkańcami Wrocławia i ... jakby nie patrzeć, to powyższa akcja chyba odniosła sukces, bo wygląda na nieco już zeksploatowaną, ale w jakim celu zainteresowani ją użyli, już wolę nie wchodzić w szczegóły :D
My nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele przedmiotów bierze udział w akcji "wędrujące przedmioty". Wystarczy mały spacer po warszawskich ulicach, parkach, laskach, rowach etc. Gama przedmiotów jest przeróżna. To tylko pokazuje, jak jesteśmy chojni wobec innych i że nie jesteśmy społeczeństwem samolubnym, a wręcz przeciwnie. Uwielbiamy wprost dzielić się nimi z innymi. Chociażby niedopałki na przystankach, nie dopite napoje oraz alkohole w rowach i na chodnikach, w lasach ... prezerwatywy, radioodbiorniki, ba nawet samochody (co za hojność), na skrzyżowanich koła, zderzaki, reflektory samochodowe :>. Istny raj dla kolekcjonerów ;)
Jeżeli ta szczotka jest taka brudna, to jak musiały wyglądać zęby?... ;)
OdpowiedzUsuńPytanie - czy myto nią zęby... I ilu dentystów na 10-ciu by ją poleciło ;)
OdpowiedzUsuńalalalala :P
Hej, iGa, a może ta szczoteczka wypadła z bagażu jakiejś wiecznie spóźniającej się na pociąg fanki festiwali filmowych? :) To tylko jeden przystanek od dworca.
OdpowiedzUsuńA ja mam wrażenie, że ktoś postanowił rozpocząć nową akcję, analogiczną do akcji z "wędrującymi książkami" (nie pamietam jak się ona nazywała, ale polegała na tym, że w miejscach publicznych była zostawiana książka dla innych osób, czy coś w tym rodzaju)... ale miejsza z tym, tak wracając do szczoteczki. Jej pierwotny właściciel po użyciu postanowił podzielić się nią z innymi mieszkańcami Wrocławia i ... jakby nie patrzeć, to powyższa akcja chyba odniosła sukces, bo wygląda na nieco już zeksploatowaną, ale w jakim celu zainteresowani ją użyli, już wolę nie wchodzić w szczegóły :D
OdpowiedzUsuńTo jest słuszna koncepcja! Ciekawe, co wzięłoby udział w kolejnej edycji wędrujących przedmiotów... :>
OdpowiedzUsuńUżywany papier toaletowy? :) prosto z tego dowcipu o szkocie który wiózł cały worek do prania :P
OdpowiedzUsuńalalalalala
My nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele przedmiotów bierze udział w akcji "wędrujące przedmioty". Wystarczy mały spacer po warszawskich ulicach, parkach, laskach, rowach etc. Gama przedmiotów jest przeróżna. To tylko pokazuje, jak jesteśmy chojni wobec innych i że nie jesteśmy społeczeństwem samolubnym, a wręcz przeciwnie. Uwielbiamy wprost dzielić się nimi z innymi. Chociażby niedopałki na przystankach, nie dopite napoje oraz alkohole w rowach i na chodnikach, w lasach ... prezerwatywy, radioodbiorniki, ba nawet samochody (co za hojność), na skrzyżowanich koła, zderzaki, reflektory samochodowe :>. Istny raj dla kolekcjonerów ;)
OdpowiedzUsuń