Moje skromne lecz pokręcone (w dobrym sensie) opowiadanko
Jak to się tam znalazło??
Pewnego dnia szedł sobie kowal dróżką leśną, aż tu nagle coś w trawie błyszczy. Podszedł po cichy klucz jakiś. Co on tu robi?? I zaczął snuć myśli swoje: - A może to kosmici podrzucili żebym się na to złapał? Jeszcze mnie zabiorą i już nigdy nie wrócę do domu!! Nie, ten klucz trzeba zostawić. Nie będę go ruszał. Choć z drugiej strony to gdybym go sprzedał to trochę złotniczek by się nazbierało na jakieś dobre ubranie. Tak wezmę go i sprzedam, tak to dobra myśl. Lecz po chwili usłyszał jakiś szelest w krzakach. Odwrócił się, a tam nikogo nie ma. No cóż, co będę sam jak palec stał w tym lasku. I popędził do domu z kluczem w dłoni, a trzymał go tak mocno, że chyba nawet niedźwiedź nie mógłby mu go wyrwać. Zdążył dojść do domu i zasiąść na bujanym fotelu i znów snucie myśli się zaczęło. Nawet żona nie była w stanie go przywrócić na ziemię. A żona jego była bardzo straszna i przekonywująca we wsi i wszyscy się jej bali. Mąż jej zwłaszcza. Wnet żona zaczęła wrzeszczeć i wyrwała klucz staremu kowalowi. Ten zerwał się jak 16-latek i zaczął krzyczeć: -Cóżeś ty narobiła!! Ten klucz święty jest przecież, nie wiesz kto go miał we władaniu?!! Może król jakiś, a może i sam nasz prezydent!! -Heniek ty lepiej nie bredź głupot, zabrał byś się lepiej za te podkowy dla koni!! -Halinka nie denerwuj mnie i oddaj klucz!! -Masz ten swój brudny klucz!! A czekaj... czekaj... opowiedz o tych swoich przypuszczeniach Heniek. -Mam podejrzenia, że to mogły być big sroki,bo bały się, żeby nikt z ich rodziny nie zmarł jakby się nim walnął i po prostu wyrzuciły przy pierwszym lepszym locie. On zaś się wbił w ziemię i pewnie jakieś wilki go wygrzebały, ale coś je musiało spłoszyć i uciekły, a tym czymś mógł być Yeti, tyle teraz się słyszy o takich stworach... -Heniu... Heniu... Heniu... no ale to jest... -Cichaj babo, słuchaj dalej. Na czym ja skończyłem... a już wiem. No to mógł być też wilkołak lub wampir. Appppp cicho słuchaj. No i jak te wilki, coś lub ktoś wystraszyło to uciekły i klucz zostawiły. Może to być też klątwa, którą rzucili na nas jacyś inni ludzie, na przykład Murzyni. Co, jak myślisz? To możliwe, no nie?? -Heniek weź ty tu nie szuj tymi wymysłami, bo ci mózg zdechnie i co wtedy będzie?? -Ale Halinka no przecież... -Stary kowalu przecież ten klucz to Mietka z Grochowej pewnie zgubił jak do domu wracał, bo nam kran naprawiał, bo był przeciek. Ta twoja wyobraźnia to po prostu mnie czasem dobija. -Aaaaaaa to co innego, to może ja pójdę mu go oddać co?? -No przydało by się. Stary a głupi!! Ajajajajajajaj!!! No idź już, bo obiad zaraz gotuje i ci wystygnie. Heniek poszedł, oddał Mietkowi klucz i zawiedziony wrócił do domu. Myślał, że jego życie się zmieni, a tu nic, klops. Ale się nie martwcie. Heniek i tak miał przebojowe życie ze swoją żoną Halinką (straszną i przekonywującą)
chyba trzeba będzie zmienić podpis, bo naprawdę było tak:
szła sobie lasem wesoła gromadka Staś, Paweł, Piotr, Ania oraz Agatka o czymś mówili, gdzieś się zgubili wreszcie znaleźli i dobrze bawili
wchodzą na dróżkę, gdzie pełno jest drewna blachodrwal je wyciął jest to rzecz pewna! wtem Ania krzyknęła: coś się tu świeci! już lecą do niej wszystkie nasze dzieci
oczkowy i płaski, niechybnie 13stka Pawłowi do domu się przyda ta gwiazdka zdjęcie mu zróbmy, Stach daje aparat Piotr strzela, klucz błyska jakby miał karat
ech, kwadrans grzebali, drążyli, dłubali wreszcie wyjęli, umyli, do domu zabrali radości tam było więcej niż w tym wierszu impra jest przednia, wierz mi mój świerszczu
szła dalej przez stawy wesoła gromadka raz ścieżka, raz droga, opodal jest kładka przez trzciny, wiatr wieje, już zimno i późno dość mam już tego! chcę zjeść pizzę podróżną!
Moje skromne lecz pokręcone (w dobrym sensie) opowiadanko
OdpowiedzUsuńJak to się tam znalazło??
Pewnego dnia szedł sobie kowal dróżką leśną, aż tu nagle coś w trawie błyszczy. Podszedł po cichy klucz jakiś. Co on tu robi?? I zaczął snuć myśli swoje:
- A może to kosmici podrzucili żebym się na to złapał? Jeszcze mnie zabiorą i już nigdy nie wrócę do domu!! Nie, ten klucz trzeba zostawić. Nie będę go ruszał. Choć z
drugiej strony to gdybym go sprzedał to trochę złotniczek by się nazbierało na jakieś dobre ubranie. Tak wezmę go i sprzedam, tak to dobra myśl. Lecz po chwili usłyszał jakiś szelest w krzakach. Odwrócił się, a tam nikogo nie ma. No cóż, co będę sam jak palec stał w tym lasku. I popędził do domu z kluczem w dłoni, a trzymał go tak mocno, że chyba nawet niedźwiedź nie mógłby mu go wyrwać.
Zdążył dojść do domu i zasiąść na bujanym fotelu i znów snucie myśli się zaczęło. Nawet żona nie była w stanie go przywrócić na ziemię. A żona jego była bardzo straszna i przekonywująca we wsi i wszyscy się jej bali. Mąż jej zwłaszcza. Wnet żona zaczęła wrzeszczeć i wyrwała klucz staremu kowalowi. Ten zerwał się jak 16-latek i zaczął krzyczeć:
-Cóżeś ty narobiła!! Ten klucz święty jest przecież, nie wiesz kto go miał we władaniu?!! Może król jakiś, a może i sam nasz prezydent!!
-Heniek ty lepiej nie bredź głupot, zabrał byś się lepiej za te podkowy dla koni!!
-Halinka nie denerwuj mnie i oddaj klucz!!
-Masz ten swój brudny klucz!! A czekaj... czekaj... opowiedz o tych swoich przypuszczeniach Heniek.
-Mam podejrzenia, że to mogły być big sroki,bo bały się, żeby nikt z ich rodziny nie zmarł jakby się nim walnął i po prostu wyrzuciły przy pierwszym lepszym locie. On zaś się wbił w ziemię i pewnie jakieś wilki go wygrzebały, ale coś je musiało spłoszyć i uciekły, a tym czymś mógł być Yeti, tyle teraz się słyszy o takich stworach...
-Heniu... Heniu... Heniu... no ale to jest...
-Cichaj babo, słuchaj dalej. Na czym ja skończyłem... a już wiem. No to mógł być też wilkołak lub wampir. Appppp cicho słuchaj. No i jak te wilki, coś lub ktoś wystraszyło to uciekły i klucz zostawiły. Może to być też klątwa, którą rzucili na nas jacyś inni ludzie, na przykład Murzyni. Co, jak myślisz? To możliwe, no nie??
-Heniek weź ty tu nie szuj tymi wymysłami, bo ci mózg zdechnie i co wtedy będzie??
-Ale Halinka no przecież...
-Stary kowalu przecież ten klucz to Mietka z Grochowej pewnie zgubił jak do domu wracał, bo nam kran naprawiał, bo był przeciek. Ta twoja wyobraźnia to po prostu mnie czasem dobija.
-Aaaaaaa to co innego, to może ja pójdę mu go oddać co??
-No przydało by się. Stary a głupi!! Ajajajajajajaj!!! No idź już, bo obiad zaraz gotuje i ci wystygnie.
Heniek poszedł, oddał Mietkowi klucz i zawiedziony wrócił do domu. Myślał, że jego życie się zmieni, a tu nic, klops. Ale się nie martwcie. Heniek i tak miał przebojowe
życie ze swoją żoną Halinką (straszną i przekonywującą)
Pozdro Marza :P
chyba trzeba będzie zmienić podpis, bo naprawdę było tak:
Usuńszła sobie lasem wesoła gromadka
Staś, Paweł, Piotr, Ania oraz Agatka
o czymś mówili, gdzieś się zgubili
wreszcie znaleźli i dobrze bawili
wchodzą na dróżkę, gdzie pełno jest drewna
blachodrwal je wyciął jest to rzecz pewna!
wtem Ania krzyknęła: coś się tu świeci!
już lecą do niej wszystkie nasze dzieci
oczkowy i płaski, niechybnie 13stka
Pawłowi do domu się przyda ta gwiazdka
zdjęcie mu zróbmy, Stach daje aparat
Piotr strzela, klucz błyska jakby miał karat
ech, kwadrans grzebali, drążyli, dłubali
wreszcie wyjęli, umyli, do domu zabrali
radości tam było więcej niż w tym wierszu
impra jest przednia, wierz mi mój świerszczu
szła dalej przez stawy wesoła gromadka
raz ścieżka, raz droga, opodal jest kładka
przez trzciny, wiatr wieje, już zimno i późno
dość mam już tego! chcę zjeść pizzę podróżną!
Oklaski i szacunek! :)))
UsuńTo ja się usuwam w cień...
Wcale nie takie skromne ;) Gratuluję super opowiadanka, pomysłowe i zabawne.
OdpowiedzUsuńDziekuje ale to nie tylko moja zasługa jedna osoba mi troszeczkę pomagała ale zawsze to jakaś pomoc!! :P
Usuń